XIX-wieczna sztuka dobrego wychowania - Anglia...
Jakiś czas temu miałam okazję uczestniczyć w szkoleniu z etykiety biznesowej. Biorąc pod uwagę, że nie mam żadnego kontaktu z klientami, ani nie zapowiada się, żebym miała taki kontakt mieć w ciągu najbliższych paru lat, od razu można dojść do wniosku, że kierowała mną bardziej ciekawość.
Pytanie: jest spotkanie towarzyskie i widzisz znajomą ci osobę, która ma przed tobą pierwszeństwo, np. jest starsza, jest kobietą, itp. Co robisz?
a) czekam aż ta osoba się ze mną przywita
b) ja witam się z tą osobą
c) ignorujemy się gdyż to gospodarz ma nas sobie przedstawić
Więc, jak rozumiem, większość osób wybrałoby raczej odpowiedź b). I faktycznie, to jest poprawna odpowiedź. Dlaczego? Gdyż wyrażamy szacunek dla osoby z pierwszeństwem witając się z nią. Zresztą, gdyby było na odwrót, czyli, to my bylibyśmy osobą z pierwszeństwem, jeśli ktoś się z nami nie przywitał, to nie oznacza to że my nie możemy - w końcu każdy może się mylić, nie?
Ale, istnieją szczególne okoliczności, w których a) miałoby miejsce, a nawet c) mogłoby mieć miejsce.
Więc jakie szczególne okoliczności musiałyby nastąpić, żeby poprawną odpowiedzią stało się a)? W tym momencie najlepiej byłoby sięgnąć po "Perswazje" Jane Austen. Jest tam pewna scena, w której na balu młodzieniec (oczywiście, z nazwiskiem) dostrzega córki hrabiego oraz samego hrabiego, których zna. Zamiast podejść do nich i się przywitać, udaje że ich nie zna, aż hrabia po chwili namysłu skłania mu głowę w pozdrowieniu. Na to młodzieniec odpowiada skinieniem i podchodzi by zamienić parę słów. Sytuacja wydaje się dość dziwna i dość nie zrozumiała. Na szczęście, książka miała przypisy, które wyjaśniają tą sytuację. Otóż, w XIX wieku w Anglii kwestia witania się wyglądała inaczej, jeśli osoby różniły się znacząco pozycją. W tej sytuacji osoba niższej pozycji w publicznej sytuacji nie witała się z osobą wyższej pozycji, na wypadek, gdyby ta nie chciała zostać powiązana z osobą niższej pozycji. To do osoby o wyższej pozycji należało "przyznanie się" do znajomości z kimś o niższej pozycji, lub nie. Wyobraźmy sobie np sytuację, że panicz z dobrego domu spotyka na balu któregoś ze swoich szemranych znajomych - mógłby nie być zainteresowany pokazaniem swojej narzeczonej z kim się zadaje.
A teraz pytanie, kiedy mogłaby zaistnieć sytuacja c)? Otóż, znowu wracamy do XIX wiecznej Anglii. Bale służyły celom matrymonialnym. Dlatego ważne było po pierwsze, żeby poznać dobrą osobę, po drugie, żeby zaprezentować się jako osoba nadająca się do małżeństwa. W przypadku panien na wydaniu jednym z najgorszych przewinień było zostać przyłapanym na rozmowie z nieodpowiednią osobą. Oczywiście "nieznajomy" był nieodpowiednią osobą! Nigdy nie wiadomo kim był, czy nie jest złodziejem, łowcą posagów, hazardzistą, bawidamkiem, etc. A co by było, gdyby ktoś zobaczył pannę rozmawiającą z nieznajomym jej mężczyzną? Jej reputacja zostałaby złamana w towarzystwie. Panna nie miałaby praktycznie szans na znalezieniu sobie partnera, w końcu, w tym interesie nigdy nie było słowa o miłości. Czyli, "miłość ci wszystko wybaczy" nie działało. Jednym słowem, żadna panna na wydaniu nie mogła narazić się nawet na cień podejrzenia o rozmowę z kimś nieznajomym.
Ok, ok, to jak oni się dobierali w pary..? W sensie, żenienie się między kuzynami przez X pokoleń to naprawdę kiepski pomysł, na nasze czasy wręcz odstręczający. A więc, po pierwsze - wtedy ludzie żenili się między kuzynami - pieniądze, ziemia, tytuły zostają w rodzinie, wszycy są szczęśliwi, któreś dziecko w końcu przeżyje, dorośnie i podtrzyma linię. Na szczęście istniała też inna opcja - istniał sposób żeby poznać kogoś nieznajomego. Oczywiście pomijam sposób na zasadzie "Córciu, to mój dobry kolega, jest wdowcem, wyszłabyś za niego? Już wszystko obgadaliśmy". Otóż, na wspomnianym balu (na którym nie wolno było rozmawiać z nieznajomymi) gospodarz balu miał przywilej przedstawiania sobie gości. Goście przedstawieni sobie mogli nawiązać rozmowę i się lepiej poznać. Uznawało się po prostu, że skoro gospodarz zna jednych i drugich, ręczy za ich prawość i szczere intencje, a więc taka relacja nie kalała reputacji.
Tu należy jednak zaznaczyć, że tak rygorystyczne zasady socjalne istniały, o ile mi wiadomo, tylko w Anglii.